Artykuł

Cannon filmu światowego

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Cannon+filmu+%C5%9Bwiatowego-80684
Póki zgromadzona w archiwach telewizji spuścizna rewolucji wideo nie zostanie zutylizowana, póty piaski czasu nie przysypią mogiły Cannon Films. W obrazach tego studia Isaac Bashevis Singer szedł pod rękę z Chuckiem Norrisem, Charles Bronson wypowiadał "Życzenie śmierci", Van Damme uprawiał "Krwawy sport", a Jean-Luc Godard wskrzeszał "Króla Leara".  
   
Nostalgia zamienia przeszłość w wielki sen. Kształty łagodnieją, barwy bledną, zdania stają się zaklęciami. Nie inaczej jest w kinie, gdzie po latach złe aktorstwo okazuje się ponadprzeciętnym wyczuciem konwencji, zaś koszmarne filmy – pokoleniowym świadectwem. Kiedyś Charles Bronson strzelał najcelniej, Van Damme kopał najmocniej, Michael Dudikoff skakał najwyżej, a Chuck Norris robił to wszystko naraz, uśmiechając się tajemniczo. Ojcami chrzestnymi tej gwarnej familii byli kuzyni z Izraela – Menahem Golan i Yoram Globus. Ten pierwszy, parający się również reżyserią i scenariopisarstwem, lubił żartować, że nie jest Ingmarem Bergmanem (choć przeczyły temu nominacje do BAFTY, Złotej Palmy i Independent Spirit). Miał też motto, być może lepiej oddające jego produkcyjną strategię: "Kino to jedyna branża, w której coś złego można zamienić na coś dobrego". Amen.

   

Amerykański krytyk Rogert Ebert uważał Golana i Globusa za największych ryzykantów Hollywood. Zwracał uwagę na to, ile pieniędzy inwestowali w ambitne produkcje, które nie miały szans zwrócić zysków. Kuzynostwo przejęło wytwórnię w 1979 roku, gdy po trzynastu latach produkowania za głodowe pieniądze, znalazła się w poważnych tarapatach finansowych. Golan i Globus szybko sprofilowali ją na kino gatunków, od melodramatów i musicali po kinowe oraz rozprzestrzeniające się za pomocą rewolucyjnego formatu wideo niskobudżetowe akcyjniaki. I choć polska publiczność zapamięta Cannon głównie jako producentów, którzy dali Van Damme'owi poszaleć na turnieju kumite i wyrzeźbili w celuloidzie samego He-Mana, to firma wyprodukowała też filmy Johna Cassavetesa, Franco Zeffirellego, Normana Mailera, Andrieja Konczałowskiego, a także adaptację "Sztukmistrza z Lublina" Bashevisa Singera. Nie mówiąc już o tym, że zebrała furgonetkę nagród, w tym Oscara i Złoty Glob za holenderski "Atak" z 1986 roku.  

Golan twierdził, że opłata za produkcję podobnych filmów to psi obowiązek nadwornej armii karateków i komandosów. I armia płaciła – filmy pokroju "Zaginionego w akcji" Josepha Zito, nakręconego za 2,5 miliona dolarów, przynosiły dziesięciokrotnie większy zysk. Golan komentował to z właściwą sobie przekorą: "Jeśli kręcisz amerykański film z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem, wydajesz na niego mniej niż 5 milionów dolarów i nie zarabiasz, to musisz być skończonym idiotą".

 
"Kickboxer" / "Delta Force"

Worek z hitami zdawał się nie mieć dna: "Kickbokser", "Delta Force", "Krwawy sport", "Cobra", kolejne sequele "Życzenia śmierci" i "Amerykańskiego ninja". Charakterystyczne logo ze srebrnym równoległobokiem było jak znak jakości: będzie się działo! Van Damme nurzający dłonie w gorącej żywicy i szkle; Chuck Norris, któremu sutanna i koloratka nie przeszkadzają kopać z półobrotu; latynoamerykańscy rewolucjoniści przelewający się falą przez spokojne amerykańskie przedmieścia; pląsający po filipinach ninja w grubych czarnych maskach. Cytuję z pamięci.

Droga promocja filmów akcji i składanie obietnic bez pokrycia ("Władców wszechświata" zwano "Gwiezdnymi Wojnami lat 80.") miało oczywiście swoją cenę. Przyjęta taktyka zaczęła się wkrótce obracać przeciw duetowi Golan-Globus. W 1986 roku firma wyprodukowała aż 43 filmy, co w ostatecznym rozrachunku odbiło się niekorzystnie na jej finansach. I choć zbiegło się to z prestiżowym, artystycznym sukcesem "Ataku", było pierwszym symptomem wielkich zmian. Gdy w Hollywood odwrócił się wiatr, a popyt na wysokooktanowe kino akcji niespodziewanie spadł, Cannon stanęło na krawędzi bankructwa. 



Niespełna dwa lata później, po wieńczącej serię porażek w box-offisie spektakularnej klapie "Supermana IV" i śledztwie w sprawie malwersacji finansowych, dla firmy nie było ratunku. Cannon zostało wprawdzie wykupione przez Pathe i stało się beneficjentem ekskluzywnej licencji Marvela, jednak rzeczona współpraca okazała się iluzorycznym kołem ratunkowym. Golan wskutek produkcyjnych problemów zmarnował potencjał marki – "Kapitan Ameryka" ominął kina i został wydany prosto na rynek wideo, zaś aktorski "Spider-Man" nie powstał w ogóle. Ostatecznie, po odejściu Golana, reorganizacji i nowym sprofilowaniu firmy, Pathe wchłonęło spółkę całkowicie, tworząc z niej jedną ze swoich dywizji.   
 
Ebert wspomina, że podczas ostatniego spotkania na festiwalu w Cannes w 1986 roku Menahem Golan machał mu na pożegnanie białą chusteczką. Spisał na niej warunki kontraktu z Jeanem-Lukiem Godardem na produkcję "Króla Leara" i wystawił czek na zaliczkę wysokości 20 tysięcy dolarów. Kawałek papieru był również dżentelmeńskim poręczeniem Godarda, że scenariusz filmu napisze Norman Mailer, a w filmie wystąpią Marlon Brando i Woody Allen. Jeden z najambitniejszych projektów w karierze francuskiego klasyka miał swoją premierę rok później. Zapłacili za niego komandosi i karatecy. Niezniszczalni. Niezapomniani. Cannoniczni. 

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones