Na początku dodam, że lubie całą serię, ale 3 część zgubiła sens i logikę. Ok 60 letni Paul strzela jak snajper, kule sie go nie imają, biega jak maratończyk przez 3/4 filmu a ciosem zabija człowieka:))Strzela sobie do chłopaka,który ukradł mu aparat, i dostaje gromkie brawa od ludzi zebranych w oknie po czym odchodzi sobie jakdgyby nic. Tutejszy gang-hmm pomalowane ryje,ciuchy jak z karnawału,kompletny brak myslenia-strzelaja sobie od tak do staruszków,jawnie paląc i włamując sie do ich domów, zupełnie jak zombie- policji wtedy nie ma.Żaden z nich nawet nie jest zatrzymany, policja nie wjeżdża na ich teren. Ben trzyma sobie karabin szturmowy w szafie(hehehe) którego chce użyć przeciw bandytom. Zostaje mu on zabrany, jednak jak Paul wbija do niego do domu,jest tam znowu w szafie. Końcówka filmu jest jak gra komputerowa. Nasz bohater przmierza ulice i budynki z komendantem i strzelają sobie do wyskakujacych zewsząd bandytów ,którzy na oczy go nie widzieli ale jakimś cudem widza, że trzeba go zabić. Nasi bohaterowie mają kod na nieśmiertelność. Budynki płoną,wszyscy maja broń i rzucają sobie granatami i mołotowami. Wojska brak, a policja tylko zabezpiecza teren, żeby gangsterzy wiedzieli iż poza tą linie sie już nie wychodzi. Mieszkańcy tez bez problemów strzelają do członków gangu, leją ich czym sie da i wszyscy wiwatują. Policji nadal brak:))Wygląda to jak koniec świata Ogólem,fajnie sie ogląda, ale niedorzeczność goni niedorzeczność!
Ben najpierw pokazuje w szafie M1919 Browning, potem wyciąga z niej MG 42 (z tego samego miejsca, w którym leżał wspomniany Browning) - ten się zacina, następnie widzimy Charlesa wydobywającego widziany na początku M1919 Browning.
Kurde, wiesz, że nie zwróciłem na to uwagi? Ale te kolejne części to każda już była niestety gorsza, Charlie był coraz starszy i w sumie chyba tylko z sentymentu dla niego sie to ogląda
Nawet w szpitalu Ben powiedział, że użył jednego, a drugi dalej tam jest i Bronson ma z niego skorzystać.
W sumie to szczegóły i fajnie, ze ktoś lubi takie smaczki wychwytywać, szkoda tylko, że rzeczywiscie każda kolejna część była słabsza, jedynkę lubię najbardziej